Kamerę Blackmagic Ursa mini Pro 4.6k kupiliśmy na początku czerwca bieżącego roku. Od tego czasu pracowaliśmy na niej przy różnych produkcjach filmowych. Podczas słabo oświetlonego eventu, mimo małego zakresu ISO, wysoka rozpiętość tonalna pozwoliła nam wyciągnąć dużo szczegółów ze zdjęć. Kiedy realizowaliśmy ujęcia na torze offroadowym, dzięki bezstratnemu „cropowaniu” obrazu, uniknęliśmy częstych zmian obiektywów, co pozwoliło nam ochronić matrycę przed jej ewentualnym zabrudzeniem. Dzięki wbudowanym filtrom ND, zaoszczędziliśmy dużo czasu, który byłby potrzebny w przypadku zmian klasycznych filtrów montowanych na przednią soczewkę obiektywu.
Przy wyborze nowej kamery braliśmy pod uwagę: Sony FS7, Sony FS5, czy Canon C200. Ostatecznie kupiliśmy Blackmagic ursa mini pro 4.6k i miesiąc pracy na niej utwierdził nas, że był to dobry wybór.
Zauważone przez nas wady kamery Blackmagic Ursa mini Pro 4.6k:
- pokrętło regulujące wartość przysłony jest w złym miejscu – kiedy mamy otwarty i obrócony ekran – zmiana przysłony jest praktycznie niemożliwa
- brak możliwości obrotu ekranu w pełnym zakresie – jest tylko 90 stopni
- brak uszczelnienia od nieprzewdzianych zachlapań
- brak miniaturek podczas podglądu klipów oraz podstawowych parametrów ujęć np. format obrazu
- brak dedykowanego przycisku pod window sensor
Wybrane zalety kamery Blackmagic Ursa mini Pro 4.6k:
- 15 stopniowa rozpiętość dynamiczna
- wbudowane filtry ND
- wejście na karty pamięci SD i CFast
- mocowanie na obiektywy Canon
- szeroki zakres wyboru formatu obrazu – Raw oraz ProRes